Zbliżają się kolejne wybory i wkrótce fejsbuk znów zapłonie namiętnym ogniem politycznych dyskusji. Szalony żar spopieli wieloletnie przyjaźnie, trzaskając wściekle obelgami, którymi przerzucać się będą profesor z 12-latkiem, kuzyn ze stryjem, kot z psem.
Nigdy nie było pośród nas tylu wybitnych politologów i przenikliwych znawców spraw wspólnych. Wytrawni ci dyskutanci nie ominą żadnej okazji, aby wygłosić swe opinie. Męczące, wycinane z 3-4 szablonów, pseudo-oryginalne ciągi słów przelewać się będą sino-mętnym szlamem komunałów przez nasze newsfeedy i piwne ogródki. Nie zagłębiając się na obrzeża i marginesy tej rzeki (brrr, tam dopiero jest nieprzyjemnie!), przyjrzyjmy się jej głównemu, powiedzmy – „dziennikarskiemu” – nurtowi.
A zatem: co mówić i pisać, aby z wrażeniem, iż dyskutuje się o bardzo istotnych kwestiach, nie wyprodukować ani jednego bita informacji i nie powiedzieć/napisać absolutnie NIC ciekawego?
(więcej…)