Jakiś czas temu odbyłem rozmowę z jakimś telefonicznym Panem, który próbował namówić mnie, żebym zainwestował swoje pieniądze. Wyglądało to mniej więcej tak:
No i nadal nie mam! I choć w notatniku zapisane flamastrem, to zrobić się nie chce. Jakiś chiński notatnik kupiłem.
Wiem, że dla wszystkich oszczędnych, Michała Szafrańskiego oraz tych straszaków od “masz mentalność biedaka” może być to cios, ale dla mnie to, że nie mam odłożonej kasy, jest normalne jak to, że spanie jest lepsze od niespania. Nie to żebym się chwalił – nie ma czym – ale gościu równie dobrze mógłby zapytać mnie, DLACZEGO NIE POSIADAM WŁASNEGO ZOO? PRZECIEŻ KAŻDY JE MA, PRAWDA?
No ale co? Człowiek taki nie jest, żeby się cenną wiedzą nie podzielił, kiedy może. Dodam, że nie jestem jakiś tam pierwszy z brzegu amator w rozpuszczaniu kapusty, co potwierdzić mogę tym, że kiedyś wyszedłem do sklepu po książkę, a wróciłem z Playstation. Poniżej więc opiszę Wam, Kochani, co czasem robię lub robiłem, żeby nie mieć pieniędzy, i zrobię to za darmo!
Jadaj na mieście
Jeżeli nie przygotowujesz wypasionej kolacji dla znajomych z Erasmusa, którą mógłbyś w dodatku streamować na Fejsbuku, to po co – poza sięgnięciem po kolejne piwo – w ogóle wchodzić do kuchni? Ty nowoczesny człowiek jesteś i obiadków do pracy przygotowywać sobie nie będziesz. Nie oszukujmy się, plastikowy pojemnik z kaszą manną i kurczakiem na Instagramie nie będzie prezentował się równie elegancko, co burger podany na starej desce wyciosanej z podkładu kolejowego. Nie masz na takie rzeczy ani czasu, ani ochoty – jadasz na mieście jak wszyscy. Lajfstajl rządzi się swoimi prawami. Co to taki lanczyk za 19,90 dla Ciebie? Ewentualnie weźmiesz jeszcze coś do picia i kawę, ale i to spokojnie uniesie ten Twój budżet. Nawet i dwadzieścia razy w miesiącu.
Imprezuj
Wyjście na piwo to takie wyjście, podczas którego wydajesz nie tylko na piwo. Może to być lekkim zaskoczeniem, ale w zależności od upodobań imprezowych prócz na piwo wydajemy też na: szociki ze znajomymi i nieznajomymi, zagryzki, narkotyki, energetyki, taksówki (bo to przecież nie po warszawsku tak całą noc w jednym klubie spędzić), wejściówki, głupie zakłady, kasyna oraz tysiąc innych baletowych zachcianek. A na koniec wjeżdża kebson. Trzy piwka + powrót taksówką = 50 blaszek. Tak właśnie wygląda to Twoje wyliczenie zazwyczaj. I wiesz co? Jest ono chujowe, ale nie martw się: ci, którzy obliczają budżety na cały ten legendarny kraj, w którym żyjemy, też doliczyć się nie mogą, a wyjebane mają co najmniej, jakby kieszonkowe rozplanować mieli. “Chyba ty!” – pomyślisz, ale nie okłamujmy się, to nie ja tłumaczyłem przez telefon mamie, że czekin w Kolonii to tylko taka beka i wcale Cię tam nie było, a już na pewno nie przez przypadek.
Spełniaj zachcianki
Znasz ten moment, kiedy stwierdzasz, że właśnie TA rzecz jest Ci niezbędna właśnie w TYM momencie życia? Udajesz przed sobą, że jeszcze zastanowisz się nad zakupem, poczytasz w internecie, popatrzysz za tańszymi alternatywami, naradzisz się ze znajomymi oraz mamą, ale decyzja zakupowa została już dawno i nieodwołalnie podjęta. Odczekasz chwilkę, żeby poczuć, że jednak zakup nie był kompulsywny, a potem wyciągniesz kartę i zrobisz to małe niewinne “pik”. Jest! Stałeś się szczęśliwym posiadaczem spodni narciarskich (bo przecież w tę zimę to już na pewno nauczysz się szusować jak wariat), profesjonalnego aparatu fotograficznego z kompletem obiektywów (od czegoś trzeba tę przygodę z fotografią zacząć) lub najnowszego drona (bo ktoś musi w razie potrzeby stanąć w obronie ojczyzny). Ile razy sięgałem do szafy i wyciągałem z niej coś, na widok czego w głowie pojawiało się pytanie “ki chuj?”? No, było ich kilka.
Nie zaglądaj na konto
Fejsbuk znowu coś zmienił i twój avatar nie wyświetla się już tak efektownie (oesuu!), pojawił się nowy ajfon (tym razem w ramach innowacji nie ma nawet ekranu!), a Ty jeszcze na poprzedniego kredytu nie dostałeś, na dodatek w ulubionej knajpce zabrakło, kurwa, mleka sojowego! W obliczu tych tragedii zadaj sobie pytanie: czy warto denerwować się jeszcze bardziej, sprawdzając, na co Cię jeszcze stać? Oczywiście, że nie. Okaże się w praniu. Odmowa? Pffff → Dobierz środki na koncie. Wygryw (do pierwszej raty nowego kredytu)!
Zamawiaj
Subskrypcja kilku kanałów sportowych, aplikacja filmowa, muzyczna, aplikacja do nauki języka gruzińskiego, prenumerata miesięcznika “Zostań gwiazdą internetu”, karnet na siłkę (wiadomo), karta do kina, SMS-owa wróżba na każdy dzień i najszybszy internet w mieście, żebyś mógł zapierdalać po Fejsie jak Robert Kubica. Wszystko w wersji premium. W PROMOCJI BYŁO. Co prawda połowy nie używasz, promocja już dawno się skończyła, automatycznie rozpocząłeś roczną umowę, dorzucili ci kilka nowych bajerów, więc i cena już trochę inna, ale masz. Dużo. Pewnego dnia się wkurwiasz i zaczynasz to wszystko wypieprzać. Dobrze. Zrób miejsce, zaraz zadzwonią z kolejną promocją.
Co robić jeszcze?
Traktuj swoje pieniądze jak wymagający rodzic dziecko, jak minister Szyszko przyrodę – kochaj, ale regularnie spuszczaj wpierdol! Zaokrąglaj w dół, licz pobieżnie, wydawaj kasę, której jeszcze fizycznie nie masz, bierz kredyty, pożyczaj i przede wszystkim pamiętaj; “jakoś to będzie” – dasz radę!
Tak serio – jak pisałem na początku – nie chwalę się. Za stary jestem, żeby się takimi rzeczami chwalić. Staram się na tymi wszystkimi zebranymi do kupy wpadkami pracować, czasem mam zrywy i likwiduje wszystkie usługi, zasypiam, patrząc na konto jak na Tindera, lub zwyczajnie robię sobie sześćdziesiąt kanapek z pieczywem i jem je przez następny miesiąc, żeby oszczędzić. Nie jest łatwo, różnie to wychodzi, ale coś, czasem próbuje. Książkę Michała już mam zaklepaną pod choinkę. Być może zwrócenie uwagi na to, jak mi wyciekają pieniądze, pomoże Wam zobaczyć to u siebie. 3mcie się.
PS: Jeżeli jednak napadnie Was jakoś niedługo nieodparta chęć wydania jakichś pieniędzy to służę numerem konta. Nie bądźcie żyły!
PS2: Żart oczywiście. Tak serio, to możecie odmówić sobie choć raz wpierdalania w Koszykach czy kolejnych superwąskich spodni i przelać pieniądze na szczytny cel. Możecie, nie musicie. Podaje przykład – Fundacja Daj Herbatę, pomagająca bezdomnym. Zima idzie, sezon na odmrożone kostki w pełni, dlatego tym bardziej można dorzucić się groszem dla tych, którzy odmrożone będą mieli trochę więcej, lub wpaść w poniedziałek pod Dworzec Centralny, gdzie co tydzień o 20.00 rozdawane jest jedzenie, i podrzucić trochę suchego prowiantu lub niepotrzebnych zimowych ubrań.
FUNDACJA DAJ HERBATĘ | ul. Korotyńskiego 6 m 12 | 02-121 Warszawa
Bank BPH: 80 1060 0076 0000 3380 0014 5608